Związek z latynosem!

Kiedy słyszymy słowo latynos, większość z nas będzie mieć wyobrażenie o boskim Alvaro, przynoszącym kwiaty swojej ukochanej. Pięknie zaczesanym, o uwodzącym spojrzeniu brunetem. Wszystko co robi jest bardzo romantyczne!
No właśnie, czy na pewno tak jest? Jaki tak naprawdę jest latynos? 
Trudny... pierwszy wyraz jaki przychodzi mi do głowy. I raczej odbiega od tego filmowego wizerunku. Ponadto temperamentny, z wysokim ego, który łatwo się obraża. A słowo mañana (jutro) to chyba jedno z jego ulubionych. Na zrobienie czegoś na czas w domu, bądź przybyciu punktualnie w umówione miejsce, możemy zapomnieć. Może nam wysłać wiadość, że już jest w drodze, kiedy tak naprawdę będzie brał dopiero prysznic. Latynosi są bardzo kreatywni jeśli chodzi o opowiadanie historii, dlatego na każdą z nich trzeba patrzeć z przymrużeniem oka ;) Mój osobisty Peruwiańczyk jest najmniej romantyczną osobą na tym świecie. O kolacji przy świecach czy kwiatach można zapomnieć. No cóż, związek to nie film, chociaż czasem przypomina najbardziej zakręconą tenelowelę. Muszę koniecznie dodać, że latynosi są bardzo przyjacielscy, chętnie służą pomocą i mają poczucie humoru. Dzień bez uśmiechu nie istnieje. Raczej są nastawieni pozytywnie do życia. Charyzmy im odmówić nie można.



Co jest potrzebne do życia takiemu chico latino?

  1. PIŁKA NOŻNA. Miłość numer jeden! I nie chodzi tylko o oglądanie meczów, ale o czynną grę. Kiedy jest tylko okazja, aby zagrać w football, latynos jej nie zmarnuje. Idealnie by było, żeby mecz został oczywiście wygrany, ponieważ przegrana, wprawia go w zły nastrój.
  2. JEDZENIE. I nie chodzi tutaj o jakieś konkretne dania czy wymyślne potrawy, ale o ilość. O zatrważającą ilość jedzenia. Tyle ile potrafi zjeść Jean, to głowa mała. Nie mam pojęcia gdzie mu się to mieści. Chociaż jest mężczyzną o szczupłej sylwetce (na pewno ma gdzieś jakiś dodatkowy żołądek). 
  3. FIESTA i SIESTA. Idealnie oddaje tę sytuację weekend. Czas na kolegów i wyjście z nimi do baru, czy to w piątek czy w sobotę wieczorem, musi być. W ogóle KUMPEL w życiu latynosa pełni bardzo ważną rolę, prawie taką samą jak MAMA. Nie no ok, przesadziłam. Mama, rodzina (my), kumpel. Taka kolejność, z tym, że czasem taki najlepszy kumpel, próbuje się wbić tak gdzieś między mamę a rodzinę, albo być przynajmniej na równi z rodziną. Na szczęście gdy tak się zaczyna dziać, to na straży świętego spokoju stoję JA :D I kumpel zajmuje wtedy najniższe pudło na podium. Natomiast niedziela jest czasem relaksu. Popołudniową drzemkę u mnie w domu robią nie tylko dzieci :)
  4. LUSTRO. Zagląda tam częściej niż ja. Serio. Żeby się po prostu przeglądnąć czy wszystko ok, lub po to, aby podciąć sobie brodę lub włosy o ten jeden milimetr, robiący gigantyczną różnicę.
Życie u boku południowca na pewno nie jest nudne, ale troszkę trzeba się w tym życiu urobić. Nie ma lekko. Do tego różnice kulturowe również dają o sobie znać. Co prawda z dnia na dzień są coraz mniej odczuwalne i nie rażą tak jak na początku. Nad związkiem z latynosem trzeba pracować, tak jak nad każdym innym. Nie ma ludzi idealnych, nie ma związków idealnych, a filmy romantyczne zostawmy sobie na wspólne filmowe wieczory z ukochanym przy boku. 

Co byście jeszcze dopisali do listy? :)

Komentarze

Popularne posty